misiek1975 pisze:Byłem dzisiaj na Bystrzycy poniżej ZZ godzinkę po pracy. Rzeka jest jak wymarła - nawet pstryczka. Albo dziadki wybrały wszystko albo faktycznie pogoda daje się we znaki nie tylko ludziom ale i rybom. Czekam z niecierpliwością kiedy wreszcie zacznie się wielkie żarcie przed zimą i ryba ruszy
wczoraj chyba taki dzień. ja byłem 6h nad wisła, wpało tylko 6 kleni od 20-30 cm . Miałem ponadto życiówke na kiju . Odebrałem telefon od klienta nad wodą. W trakcie rozmowy wypuściłem dla zabawy smużaka. W odległości 30 m smużak mi znikną, zamykam kabłąk i jedną ręką zacinam. Silne szarpnięcie i już wiem, że to nie 30cm maluch. grzecznie kończe rozmowe i holuje kluche. Z lenistwa nie cofam sie po podbierak i próbuje podebrać klenia 50+ zmoczoną ręką co się kończy tym, że przy ostatnim akcie desperacji kleń się szarpie i spada pod nogami prosto do wisły. mimo wszystko lekcja na przyszłość jest.
DO całego dnia doszedł niesmak jak może wędkarz wędkarza traktować.
Wędkującego dziadka na małej główce przy opasce obszedłem po krzakach w odległości kilkunastu metrów, by mu bolków nie płoszyć. siadłem dalej na opasce i sobie puszczam smużaki po opasce. po 15min słysze zajebiste pluski. typ sobie w klapach popierdala na styku kamieni i wody mija mnie i jeszcze sie bezczelnie pyta czy ryby biorą.
Myśle sobie tak, brały a teraz to już nie będą. przez kolejne 1.5h nawet pyknięcia. a wystarczyło po skarpie przejśc gdzie sciezka jest wydeptana.