Kiedyś każdy miał czas, by ukopać robaków, wyskoczyć po żywce, uprażyć bułkę czy konopie na patelni do zanęty, przekręcić przez maszynkę orzeszki ziemne, ziemniaki czy marchewkę ugotować na karpia i lina. Dziś większość bazuje na gotowcach (włącznie ze mną), bo brak czasu i się nie chce...ale zawody wygrywa się nie tylko ilością zanęty, ale jej "tajemnymi składnikami". Mało to razy zwykłe płatki owsiane sparzone wygrywały z pinką czy białym robakiem w atraktorze? Czy własnoręcznie ugotowana marchew lub kukurydza z miodem nie okazywała się lepsza od megawypasionych kulek proteinowych typu scopex czy truskawka? Do dziś na wiosnę stosuję zmielone ziele nostrzyka do ciasta z kaszy manny...pachnie jakby sianem, a ryby o niebo lepiej biorą. A pamiętacie barwienie ciast czy ziemniaków zgniecioną/sproszkowaną witaminą B? (jakąkolwiek)? Nie dość że świetnie na żółty czy pomarańcz barwiła, to jeszcze dodawała charakterystyczny aromat i karasie brały jak "gupie jakeś".
Dziś, gdy gotowce są w sklepach to zapomina się o tym...również można samemu komponować zanętę na podstawie bazy jakiejś i dodatków - jest to ułatwione...jedyne co wkurza w gotowych zanętach, to dodatki mające zwiększyć jej wagę, by więcej hajsu producent wyrwał, a nic kuszącego dla ryb nie wnoszą (piasek, suche/zmielone ziarna kukurydzy czy innego zboża, itp). Jednak najprostsza zanęta zrobiona od podstaw z własnoręcznie przygotowanych komponentów bije na głowę przynajmniej 80% gotowców sklepowych - czasem skuszę się i zrobię, ale ostatnimi latami bardziej ze spinem biegam niż zasiadam z gruntem czy spławikami na białoryb.
Warto samemu robić zanęty z nietypowymi dodatkami typu marchew, pietruszka, parzone płatki owsiane/zboża/makaron/ser żółty, cięte rosówki czy małe kawałki/filety z innych ryb i nęcić dłuższy czas - nikt nie będzie łowił w "twoim miejscu" z takimi wynikami co Ty, bo nie będzie wiedział na co łowisz
Wiedzieliście, że sandacza też można nęcić? Aby tylko nie przesadzić z filetami wrzucanymi do wody, bo źle będzie jeśli zbyt długo będą zalegać na dnie i nie zostaną zjedzone...tu w zalewie nie ma kolucha czy węgorzy(no może kilka jest), by szybko rozprawiły się z nadmiarem mięsa na dnie.