
A co do tego co Siwy napisał, to ja też swoim busem mogę pomóc coś przewieźć jakby trzeba było (tylko niestety nie mam haka)

siwy pisze:Paweł - jeśli będzie taka potrzeba to również pomogę jak ostatnio (coś zawieźć/przywieźć, pomóc rozstawić, pokierować, itd).
Kadi pisze:I Paweł wykrakał smoka. Jestem w szoku.
Do tej pory stroniłem od rywalizacji w zawodach, nie byłem przekonany do takiej formy wędkarstwa pod presją czasu i wyników. Uważałem że brakuje mi umiejętności żeby rywalizować z innymi wędkarzami. Jednak postanowiłem spróbować swoich sił na wiosnę w przedostatniej edycji zawodów na Zalewie Zemborzyckim. Okazało się że miałem rację, skończyło się to dla mnie bez kontaktu z rybą, mimo to nie czułem się przegrany, poznałem dużo doświadczonych ludzi od których czerpałem wiedzę przygotowując się na kolejne starcie.
Na edycję jesienna wybraliśmy się z przyjaciółmi Wojtkiem i Jankiem, szukaliśmy sandaczy które tego dnia jak się później okazało miały ochotę na współpracę z naszymi przynętami, pierwszy zameldował się na moim kiju już po kilku minutach, niestety miał tylko 48cm, chwilę później Janek złowił swojego a zaraz po nim Wojtek. Każdy już miał po rybie ale niestety wszystko krótkie i nie punktowane. Pływaliśmy i polowaliśmy dalej, co chwilę były delikatne brania które dawały kolejne niewymiarowe sandacze. Już powoli traciliśmy nadzieje że złowimy coś większego, ale naglę usłyszałem to ulubione słowo każdego wędkarza ..." podbierak ". Wojtek złowił pięknego sandacza który mierzył 63cm, byliśmy bardzo szczęśliwy że w końcu któremuś z nas dopisało szczęście.
Kilka minut później poczułem to branie na które niektórzy czekają całe życie, można to porównać do porządnego kopniaka, lecz po przycięciu euforia opadła, pomyślałem kolejny zaczep. Pierwsze wrażenie ciągnę jakiegoś korniaka, na moje szczęście okazało się inaczej. Naglę ryba ruszyła i zaczęła z impetem płynąć do dna, wyglądało mi to na suma, hol był bardzo siłowy i szybki, hamulec dokręcony do granic wytrzymałości plecionki okazał się później dobrą decyzją gdyż ryba szybko znalazła się pod łódką i nie wiele brakowało żeby zaplątała się w sznur od kotwicy, wszystko trwało chwilę i było mało czasu na reakcję. Po minucie walki na granicach wytrzymałości zestawu, na powierzchni ukazał się nam wielki sandacz, jeszcze nikt z nas takiego wcześniej nie widział na oczy, nogi zrobiły się jak z waty. Wojtek jednym sprawnych ruchem podebrał sandacza do podbieraka, ryba mierzyła 94cm i ważyła 7,5 kg, po kilku pamiątkowych zdjęciach wróciła do wody w dobrej kondycji. To była ostatnia ryba tego wyjazdu, łącznie złowiliśmy około 10 szt.
Jestem bardzo szczęśliwy że w naszych wodach pływają takie piękne ryby i mam nadzieje że niebawem spotkamy się jeszcze raz. Jak się później okazało ryba dała mi zwycięstwo w zawodach co było miłym dodatkiem do jednej z niezapomnianych chwil w moim życiu. Gratuluje pozostałym zawodnikom i życzę wszystkim z Was jeszcze większych ryb
siwy pisze:Paweł - a masz fotkę grupową ?