Postautor: Margo » wt 30 lip 2019, 16:19
Tekst z Facebooka Janusza Strzalkowskiego, z którym zgadzam się w 100 procentach:
"Do napisania tego artykułu skloniła mnie burza jaką wywołało zdjęcie sandacza w mojej kuchni, któremu hak przebił od wewnątrz czaszkę i oko na wylot i zabrałem do spożycia.
Dla uświadomienia.
Początek C & R zaczął się od łowienia i wypuszczania karpi i amurów w Anglli. To była długoletnia tradycja łapania ryb, zważenia, sfotografowania i wypuszczenia. Wiązało się to z opinią, że zarówno karpie jak amury nie mają warosci kulinarnych. Ta opinia była oczywiście uzależniona wielkością i jakością zbiorników wodnych. Uważano że śmierdzą mułem. Oczywista bzdura bo nawet 15 kilowy karp smakuje wspaniale jeśli żyje w odpowiedniej wodzie. Natomiast dwu kilowy może być rzeczywiście paskudny w smaku jeśli żyje w bajorku.
Ta idea rozpowszechniła się na cały świat i na inne gatunki ryb.
Kapłani C & R próbują udawadniać, że ta metoda wpływa na stan zarybienia danego akwenu. Wielu uważa, że duże ryby mają najlepszą jakość przy reprodukcji. Poza tym daną rybę można kilkakrotnie złapać.
Jeśli chodzi o stanowisko czlonków ochrony środowiska są oni przeciwni łowieniu ryb ze względu na stres i cierpienia jakie sprawia hak szczególnie z zadzorem lub kotwiczka. Uważają, że zadawanie cierpienia tylko dla przyjemności zrobienia zdjęcia jest nieuzasadnione i kojarzy się z licytacją kto ma większego penisa.
Poza tym wypuszczenie ryby nie oznacza powrotu do życia. Wiele osobników w wielkim cierpieniu zdycha w wyniku odniesionych ran lub grzybów, rozwijających się z łatwością w środowisku wodnym.
Napewno są dość odporne gatunki jak szczupak i karp, ale niesłychanie wrażliwe jak sandacz, okoń czy salmoidy.
Na świecie są różne prawne zalecenia, np. W USA C & R obowiązuje dla pewnych gatunków ryb, gdzie w Niemczech złowienie i wypuszczenie ryby jest dozwolone tylko w okresie ochronnym lub jeśli nie ma odpowiednich rozmiarów
w przeciwnym razie zwierzę bezsensownie cierpi, i zgodnie z § 17 ustawy o zwierzętach , uważa się za okrucieństwo wobec nich.
W Szwajcarii obowiązują podobne zasady jak w Niemczech. Zwykle nie wolno łowić ryb, które są chronione ze wzglęgu na wielkość, okres wylęgu lub rzadkość gatunku. W notach wyjaśniających do rozporządzenia w sprawie zwierząt zgodnie z art. 23 lit. a) Szwajcaria opracowała szczegółową interpretację, która pod pewnymi warunkami zezwala na złapanie i wypuszczenie z przyczyn ekologicznych W Austrii nie ma wyraźnych regulacji.
Tak wygladają różne stanowiska i rozwiązania prawne w świecie.
A teraz wnioski.
Jestem przeciwnikiem łowienia ryb hakami z zadziorem a tym bardziej z tzw. dozbrojkami gdzie używane są zazwyczaj kotwice.
Jasną rzeczą jest, że firmy chcą jak najwięcej sprzedawać artykułów wedkarskich, a strata jiga plus dozbroiki z lotwicą kosztuje, więc pokazują jak guru wędkarstwa uzbrajają przynętę. Czasami są to nawet trzy, cztery kotwice. Przy połknieciu takiego pakietu ryba nie ma szans na przeżycie.
Zbroje nawet 20 cm gumki jednym hakiem zazwyczaj jest to jedna trzecia przynęty i nie ma problemu z zacięciem ryby.
Tak jak wcześniej nadmieniłem karp i szczupak są dość odporne chyba że dostaną po skrzelach i mocno krwawią. Wkladam poranioną rybę do 2 metrowej siatki i czekam na reakcje 2 godziny. Jeśli jest ok zazwyczaj wypuszczam jeśli nie to biorę.
Co innego z sandaczem. Jest bardzo wrażliwą rybą. W naszym rewirze władze obniżyły wielkość dopuszczalną do 35 cm (wcześniej było 45 cm) dlatego że większość zaciętych 40 centymetrowych ryb pływała śnięta po powierzchni. Poza tym u nas wędkarz decyduje czy ryba jest na tyle skaleczona że trzeba ją wziąść. Nikt się nie tłumaczy czy wypuścił czy wziął. Między nami ustaliliśmy własne wielkości –szczupak od 70 cm (jest 50 cm) sandacz od 50 cm (jest 35 cm)
Zauważyłem że sekta C & R, bo innacej tego nie można nazwać jeśli jest to pozbawione zdrowego rozsądku, szczególnie rozwinęla się w Polsce. Ludzie muszą ze strachem się tłumaczyć czy wypuścili rybę czy nie bo od razu dostaną nalepkę „mięsiarz”.
Czym odżywiają się oredownicy wypuszczania za wszelką cenę? Wołowiną, wieprzopwiną, zatrutymi rybami w puszkach? Przecież kiełbaska to świnka lub krówka. Prezentowanie tychże na grilu jest dopuszczalne a zdjęcie sandacza w kuchni nie? Dopuszczale bo są anonimowe i bezosobowe.
Co do braku ryb w akwenach. Kolejna bzdurna opowieść o szkodliwości wędkarzy, którzy od czasu do czasu wezmą rybę. Przestańcie się kochać ze swoimi kobietami, które używają środków antykoncepcyjnych, a które w postaci hormonów przedostają się do wód. W ten sposób rodzi się 95 % samic co grozi wyniszczeniem gatunku. Dbajcie o środowisko i nie zostawiajcie syfu na brzegu. Nie wrzucajcie petów papierosów do wody (jeden pet zatruwa 1m3 wody). Piszcie petycje o zmniejszenie liczby kormoranów (jeden kormoran to tak jak 20 wędkarzy, one nie wiedzą co to okres ochronny). Od czasu do czasu kupcie prywatnie kilka rybek i je wpuście.
Walczcie z kłusownictwem i rabunkową gospodarką a naprawdę nie będzie potrzebna chora idea wywodząca się od jednego gatunku, który poprostu niesmakował łowiącym i nie kaleczył dotkliwie ryby.
Czekam na merytoryczną dyskusję bez epitetów."