Kolejne podejście w tych okolicach miałem wczoraj, po upewnieniu się w prognozach dzień wcześniej, że nie będzie wiało jak pierdolnięte
Około 6 zacząłem połowy na dwa feedery, przez 4 godz. tylko jedno branie i jeden leszcz 36 cm. Karpia nadal, ani widu, ani słychu
Następnie przerzuciłem się na żywcówkę, myślę sobie, nie ma karpia, to złowię sobie dużego sandacza do zberetowania
Jak na złość sandacz nie żerował, w ciągu godziny złowione trzy szczupaki, wszystkie konusy 45 cm. Oczywiście wszystkie wróciły do wody w wyśmienitej formie, delikatnie były zahaczone, gdyż żywiec brykał na haczyku, a nie kotwicy. Około dwunastej zaczęło padać i wygoniło znad wody.