Nie tyle klei się do przerębla, co dość szybko tworzy warstewka lodu w dziurze. Gdy lipna żyłka i "ciągnie" na sobie wodę, wtedy oblepia lodem kiwok i przelotki. Można minimalizować tempo zamarzania wody przez stawianie za sobą zapór wiatrowych (namiociki, ścianki plażowe, itp), łowienie w namiocikach, itp.
Jeśli ktoś tylko za okoniem biega wtedy opcja namiotu odpada bo zbyt często zmienia się miejsce i co raz nowe dziury wierci - jedyna opcja to ciągłe oczyszczanie dziur i sprzętu z narastającego lodu....
Ale tak - da się łowić w takie polskie mrozy (Rosjanie łowią nawet przy minus 28-35*C w namiotach/budkach) - odpowiedni ubiór i typowa wędkarska cierpliwość przy oczyszczaniu z lodu - swobodnie dałem radę, gdybym mógł być dłużej do 17tej to pewnie coś bym połapał więcej, zazwyczaj najwięcej brań z lodu mam z samego rana gdy dopiero nocny mróz zaczyna puszczać i gdy dzień ma się ku końcowi, okolice południa bez kilkudniowego nęcenia zazwyczaj dają co najwyżej małe okoniki i inną drobnicę
Gdyby kogoś kusiło łowić w namiotach zamkniętych z grzałką zużywającą tlen (jakiś palnik gazowy i inne ustrojstwa), to przypominam, że CZAD SZYBKO ROBI SWOJE ! Niedawno jakoś było w TV o dwóch karpiarzach, którzy nie obudzili się na nocnej zasiadce w swoim super wypasionym namiocie - dogrzewali palnikiem gazowym bo to późno jesienna zasiadka była..... Najlepiej w ogóle nie używać - po prostu dobrze się ubrać, gorąca herbata z cytryną w termosie, co raz gryz czekoladyi i...tyle. Gdy mimo to robi się zimno wtedy lepiej po prostu jechać do domu. Co zasobniejsze portfele mogą poszukać opcji ogrzewania elektrycznego z aku jeśłi komuś chce się taszczyć coś takiego, co i tak podejrzewam aku szybko padnie na mrozie - widziałem w necie kilka opcji turystycznych mat grzewczych, skarpetek, kamizelek, itp.
Połamania