Wiele ryb spokojnego żeru gdy osiąga znaczne rozmiary również potrafi mieć drapieżne ciągoty - nie mówię tu tylko o płotkach i wzdręgach na paprochy czy mini imitacje owadów, ale również duże leszcze na prawidłowo zapięte za pysk na gumy wielkości nawet 6cm+ czy na małe wąskie woblerki. Karpie potrafią brać z dna na małe żywce postawione na denne okonie czy węgorze (w Lubartowie na stawie pałacowym ludzie łowili największe karpie na czebaczki amurskie, którego jest tam dużo)...
Stąd miałbym nawet wniosek do organizacji towarzyskich zawodów spinningowych, by zaliczać do punktacji każdą rybę spokojnego żeru jeśli była złowiona w prawidłowy i jednoznaczny sposób zapięta za pysk (nie za skrzela czy całkiem za grzbiet, może poza zdjęciem wymagane potwierdzenie innego wędkarza). Byłbym również za tym, by w trakcie zawodów na "żywej rybie" stworzyć dodatkową kategorię złowionych ryb drapieżnych niewymiarowych i zaliczać za połowę czy 1/3 punktów...dzięki temu (choć w innej kategorii) więcej osób miałoby szansę "zapunktować"...wiadomo, że mniejsze ryby łatwiej złowić, stąd mniejsza ilość punktów, a wręcz oddzielna kategoria. Może kategoria największy szczupak, sum, sandacz, boleń, itd?
Chyba w trakcie zawodów towarzyskich można by "nagiąć/zmienić" nieco zasady, w końcu i tak nie wlicza się takich w klasyfikacji do zawodów okręgowych, czy Grand Prix wewnątrz kół, czy innych... a byłoby ciekawiej, inaczej niż wszędzie? Oczywiście wiąże się to z większą pracą komisji sędziowskiej, ale ile poprawi humor tym, którym nie dopisało szczęście w rybach wymiarowych, ale jednak coś połowili?
Teraz już chyba za późno na takie pomysły, (wszystko zaplanowane, dyplomy podrukowane, puchary podpisane - wszystko we wcześniej ustalonej ilości i nazewnictwie, itd), ale może coś z tego w edycji jesiennej dałoby radę wprowadzić? Może choć dyplom dla największego pechowca - złowił najwięcej ryb niewymiarowych...miałbym szanse wtedy hehe