Postautor: kjarkas » wt 04 cze 2019, 17:08
Witam,
na forum ZZ zalogowałem się już jakiś czas temu, ale nie "udzielam się" bo, jak pewnie sporą część podobnych do mnie zniechęca podejście na tym forum do wędkarzy, którzy ośmielą się zabrać rybę z łowiska. Na porządku dziennym są epitety typu "dziadki", "wąsate wydry", "mięsiarze" i.t.p., zero szacunku dla innego człowieka. Teraz napiszę rzecz straszną - ja zabieram z wód PZW wszystkie złowione zgodnie z RAPR i innymi przepisami ryby - brzmi pewnie dla niektórych strasznie, tylko jak wejdziemy w szczegóły to okaże się, że 2 lata temu były to 3 sandacze z ZZ, w ubiegłym roku były to 2 sandacze z ZZ i szczupak z Krzczenia i co, teraz to nie wygląda już tak strasznie i jakby policzyć ile ryb "poległo" z mojej ręki, a ile z ręki wielu z "wojujących" C&R, bo nie oszukujmy się ryby wypuszczane nie zawsze przeżywają (czasami coś mi się robi, jak widzę jak są traktowane ryby do zrobienia fotki na forum) a wielu forumowiczów łowi ryby prawie codziennie i łowią ich kilkadziesiąt, albo i kilkaset rocznie i wystarczy, że nie przeżyje kilka procent ... Ja lubię ryby jeść, ale nie mam zaufania do ryb ze sklepu i jem wyłącznie to co sam złapię, pomijam kwestię ceny, bo gdyby nie to, że 10 lat temu zacząłem wędkować do dzisiaj nie wiedziałbym jak smakuje sandacz, bo na tego ze sklepu po prostu mnie nie stać. Przez ostatnie lata ryby do jedzenia zabieram głównie z "komercji" (wszelki białoryb i szczupaki) i z morza (dorsze łapane własnoręcznie i flądry prosto z kutra), a wody PZW są tylko uzupełnieniem, bo na "komercjach" nie można łowić ze środków pływających, a to bardzo lubię i raczej nie ma w nich sandaczy, które wg mnie są najsmaczniejsze. Tak już na koniec, nie żeby komuś jak to mawiali Pawlak z Kargulem "muchomora zadać" taka refleksja, że akurat dla mnie niezrozumiałe jest mniemanie, że zadawanie z rozmysłem cierpienia żywym stworzeniom ( sami forumowicze używają najczęściej pojęć "skłute" czy "pokłute" ), tylko dla rozrywki czy jak uważają inni dla sportu, jest czymś lepszym, niż udanie się na ryby celem złowienia jednej czy dwóch ryb z zamiarem ich zjedzenia. "Ulało mi się" trochę i może będzie to mój pierwszy i ostatni większy post na tym forum, zobaczymy, ale cieszę się, że są jeszcze takie głosy jak chociażby ten powyższy Kadiego, bo zdrowy rozsądek jest najważniejszy we wszystkim,
pozdrawiam
Kjarkas
a niech tam, co będzie to będzie, klikam "wyślij"