szemrany pisze:Co się dzieje z tym Zalewem?
Długo nie łowiłem. W tym roku opłaciłem pozwolenie po jakichś 10-15 latach.
Pamiętam, że te 10-15-20 lat temu jak się szło powędkować to zawsze coś się złowiło. Czy to na grunt, czy na spławik, czy nawet na spinning.
20 lat temu były to głównie okonie, liny i jazgarze, czasami trafił się karp lub sandacz. Potem się trochę pozmieniało i 10-15 lat temu nie ważne na co łowiłem zawsze brał leszcz. Nigdy nie wracałem z zerem na koncie. Zawsze minimum kilka ryb z jednej zasiadki.
W tym roku jest jakaś tragedia!
W tym sezonie SZESNAŚCIE razy wędkowałem na Zalewie.
Ile ryb złowiłem?
Dwa leszcze i jeden okoń. Oczywiście wszystkie wróciły do wody. Wszystko na spławik. Na spinning raz tylko coś uderzyło (mały sandacz lub większy okoń), ale wypięło się przy brzegu. Na grunt nawet brania nie miałem przez cały sezon.
Szesnaście wypadów nad Zalew i tylko trzy razy coś złowiłem.
Myślałem, że robię coś źle. W końcu dawno nie łowiłem, mogłem dużo zapomnieć.
Jednak gdy jadę nad Wieprz, Kleszczów, czy nawet nad Piaseczno. Ryby biorą jak głupie.
Co jest nie tak z tym Zalewem?
Ja się przesiadłem wyłącznie na metodę i mam spokój z robactwem i krótkimi leszczami. W tym roku byłem 20+ razy nad Zalewem i nie zdarzyło mi się wrócić o kiju. Zazwyczaj ok. 10 szt. wyjeżdżało i wracało do wody. Zanęta Sonubaits ( droga, ale jedna paczka wystarczała mi na 3- 4 wyjazdy) + kulki czekolada, skisłe masło i konopie. Z ciekawostek to na zanętę czekolada z pomarańczą i kulkę czekolada złapałem sumika 60 cm. Za to na spina dupa blada, niestety.