Zalew nie jest łatwym łowiskiem - trzeba kombinować by połapać inne białe gatunki, a o drapieżniku w rozsadnym wymiarze już nie wspomnę. Mam ochotę popróbować z marchewką gotowaną, swojego czasu nad Białkowskim jeziorem(tym koło Parczewa we wsi Białka) miałem niezłe wyniki juz po 3ch dniach necenia...a nie jest droga i łatwa w przygotowaniu. Do necenia normalnie gotowałem na miękko, czasem dodawałem trochę resztek ziemniaka tłuczonego jak z obiadu zostało czy pęczaku. Pomijam duze ilosci wzdręgi i płoci, ale nawet koluch brał...do tego 2 amury - niewymiarowe, ale w 2 tygodnie pobytu to niezły efekt nawet jak na Białkę. Lin brał tylko na kanapkę z robaczkiem kopanym(stąd wnioskuję ze raczej obojętny na marchew). Niestety marchew nie nadaje się zbytnio do ciężkich gruntówek - raczej spławik bo jest za delikatna i zrywa ją z haka nawet gdy na pól twardo sie ugotuje.
Piszę o tym by potwierdzić, że większosc zanęt bedzie skuteczna, gdy odpowiednio długo nęcimy a składniki po prostu są...jadalne
A marchew poza słodyczą jest dosc aromatyczna i najwyraźniej podoba się amurom w podobny sposób jak kwaskowate smaki i zapachy(wiśnia, świeża truskawka - do tego unosi się nad dnem eksponujac lepiej, mirabelki jeśli występuja nad wodą)
Łoraju...czego to jeszcze nie próbowałem....jeszcze tylko sam chyba nie dodawałem glutaminianu sodu do zanęty, by jeszcze bardziej wyraźny smak był
Ale jak wspomniałem - wiele zależy od łowiska i co do wody czasem wpada czy spływa z wodą deszczową z pól. Raz widziałem jak ktoś nad rzeką powiesił kadłubek z kurczaka - białe robale wpadału do rzeki w spokojnym zakolu i nęciły - uklei na tony można było łapać.